czwartek, 1 stycznia 2015

Od Diane (CD Colombiany)

Popatrzałam litościwie jeszcze raz na waderę. Czułam się wtedy ważnie, no bo chyba pierwszy raz ktoś przyszedł do mnie specjalnie tylko po to, aby mnie przepraszać. Ba, nawet błagać mnie o przebaczenie! Uświadamiając to sobie, zaczęłam się śmiać, ale Colombin raczej nie wiedziała, o co mi chodzi. Wyglądałam wtedy na pewno jak wariatka, no bo... jest cisza, a tu nagle ni z tego, ni z owego wybucham śmiechem. Jakie ja wtedy miałam ogromne poczucie szczęścia, że wilki nie słyszą myśli innych. Musiałam pogratulować waderze tego, że pierwszy raz w życiu ktoś, w tej sytuacji ona, doprowadziła mnie do takiego stanu.
-To wybaczasz, czy nie - zaczęła się niecierpliwić i powoli złościć się na mnie.
-Aha, zapomniałam,że ci nie odpowiedziałam - powiedziałam wybuchając jeszcze bardziej gromkim śmiechem. Przy okazji, Colombiana wybiła mnie z zamyślenia i chwilę później zaczęłam racjonalnie myśleć.
-Tak wybaczam ci - odezwałam się po momencie, uspokajając się trochę. - Muszę przyznać, poprawiłaś mi humor i chyba cały dzisiejszy dzień - zwróciłam się do wadery.
-Jak niby ? - spytała, dalej będąc skołowana.
-Ach, nie ważne... Na prawdę, nie ważne... - odpowiedziałam dalej po cichu trochę się jeszcze śmiejąc. Nie musiało minąć wiele czasu, a nieopanowanym śmiechem zaraziłam też Colombianę. Wtedy, to obje śmiałyśmy się bez powodu.
-Idę się przejść i uspokoić,chodź też - powiedziałam, już wtedy na prawdę próbując się wyciszyć
Poszła za mną i ruszyłyśmy przed siebie, nie mając celu... Po prostu - szłyśmy. Myślałam sobie o tym, co działo się jeszcze niedawno.
-Ej, ja też przepraszam - powiedziałam nagle z poczuciem winy.
-Za co niby ? - zapytała Colombiana, wtedy już rzeczywiście zdziwiona.
-No, wiesz... Za Sayana, nie wiedziałam, że go tak lubisz - opowiedziałam waderze.
-Dobra, nie ważne, pogadajmy o czymś innym - odpowiedziała, chcąc zmienić temat.
Wtedy właśnie nastała cisza, chodziłyśmy tak, "zwiedzając" tak kilka terenów naszej watahy.
-A może do kogoś pójdziemy? Co same zrobimy? Nic nie zrobimy.... - zaproponowałam.
-Jak chcesz, tylko do kogo ty chcesz teraz iść ? - zdziwiła się Colombiana.
-W sumie... - rozmyśliłam się. - Nie wiem, jak kogoś znajdziemy, to wtedy wrócę do tego tematu - dodałam.
Nagle zobaczyłam kilkanaście metrów przed nami czyiś cień .
-O, zobacz, ktoś tam jest! - powiedziałam do Colombiany i pobiegłam, zostawiając waderę w tyle...

Colombiana ? Ktoś ? Przepraszam, że krótkie :c

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pamiętaj o podpisie swojego komentarza. Każdy anonimowy komentarz będzie usuwany.