piątek, 28 listopada 2014

Od Christophera (CD Moonlight): Niańka dla mamuciątka

 Otrzepałem się i stanąłem na własnych łapach. Te młodziki to jakieś diabły. Komary tak zawzięcie nie gryzą jak ta dwójka. Spojrzałem w kierunku ucieczki kłusowników.
 - Więc tamta biała wadera to twoja matka? - spytałem choć byłem pewny odpowiedzi.
 Moonlight pokiwała głową.
 - Całkiem przyjemna osóbka - skomentowałem i zwróciłem uwagę na młodego mamuta. - I co my z nim zrobimy?
 - Nie mam pojęcia - wadera westchnęła. - Jak mi go szkoda...
 Widok rzeczywiście był żałosny. Młode z determinacją szturchało matkę, żeby wstała.
 - Twoja matka właśnie dorobiła się kolejnego wroga - powiedziałem. - Mamuty są bardzo pamiętliwe. Jeśli przeżyje i w dorosłości spotka twoją matkę ponownie to nie wróci do watahy w całości.
 Mamuciątko zaryczało z rozpaczy. Nawet nie obchodziła go nasza obecność. Moonlight nagle zrobiła stanowczą minę i z zawziętością powiedziała:
 - Nie można go tak zostawić. I ty mi pomożesz go uratować!
 - Ja?!
 - No ty! Znasz się przecież na zwierzętach.
 - No tak - potwierdziłem i zacząłem gorączkowo myśleć. W końcu na coś wpadłem: - Możemy mu znaleźć zastępczą rodzinę!
 Moonlight popatrzyła na mnie jak na obłąkanego.
 - Zamierzasz przygarnąć mamuta? - powiedziała z politowaniem.
 - Nie! - zaprzeczyłem. - Podrzucimy go jakiemuś stadu. Samice mamutów przygarniają cudze młode, jeśli nie mają swoich. To taki przejaw syndromu "pustego gniazda".
 - No dobra, ale jak zamierzasz go tam "podrzucić"?
 - Szczerze mówiąc...Nie mam pojęcia.
 Wadera westchnęła z politowaniem.
 - Ale za to mam... - rozejrzałem się dookoła w poszukiwaniu czegoś co mogłoby pomóc. W końcu ujrzałem chyba jedyną w tajdze, zieloną jeszcze kępę paproci. Zerwałem jedną i podszedłem powoli do mamuta. - Cześć mały, nie bój się. Patrz, mam coś dla ciebie!
 Pomachałem zachęcająco liściem. Młode pierwsze wystraszone, teraz zwróciło chyba większą uwagę na pusty żołądek. Mamucik podszedł parę kroków, a ja cofnąłem się. Podążał za jedzeniem jak ślepe ciele. Dałem mu w końcu zjeść listek, aby się nie zniechęcił.
 - Widzisz? - powiedziałem do Moonlight z triumfalnym uśmiechem. - Mózgownica pracuje.
 Mamuciątko poszturchało mnie parę razy trąbą w poszukiwaniu kolejnego listka. Może i było to młode zwierzę, ale było większe niż ja. Na takiego malca trzeba baczniej zwracać uwagę, zwłaszcza jeśli jest silniejszy niż ty.
 - Zerwij parę paprotek - rzuciłem Moonlight. - Możemy go tak zaprowadzić do jakiegoś stada.

Moonlight? Jakieś jeszcze pomysły?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pamiętaj o podpisie swojego komentarza. Każdy anonimowy komentarz będzie usuwany.