czwartek, 27 listopada 2014

Od Moonlight: Samotnia

Usiadłam obok wejścia do jaskini. Było zimno ale ja już chyba nie wiem co to mróz czy zimno. Westchnęłam a z mojego pyszczka wydobyła się para. Usłyszałam cichy szelest. Robiło się ciemno. Spojrzałam na moją jedyną przyjaciółkę. Sowa, usiadła koło mnie, wtuliła się w mój ciepły ogon jakby było jej zimno.
-I jak tam twoje skrzydło?- Spytałam młodą sowę, wolała cieplejsze klimaty ale kiedy tylko zaczęło zmierzchać przylatywała do mnie. Jak zaczęła się nasza przyjaźń? Bardzo nietypowo. Uratowałam ją z łap lisa polarnego który niósł ją w pyszczku. Na początku pomyślałam, że przechwycę łup i tak też zrobiła. Zaniosłam roztrzęsioną sowę do mojej no... po prostu do jaskini. Była młoda... Bardzo młoda. I przypomniałam sobie moje dzieciństwo. Zrobiło mi się jej żal. Owinęłam jej skrzydło i położyłam na moim legowisku wysłanym surami fok i niedźwiedzia polarnego. Tak dzień w dzień opiekowałam się nią a ona mną. Leczyła moje popękane serce od samotności. Jej bursztynowe oczy świeciły każdej nocy a gasły każdego ranka. Pewnego dnia gdy przyszłam do jaskini ze zdobyczą, nie zastałam mojej sówki, był to dzień. W panice wybiegłam na dwór. Rozejrzałam się do o koła i nigdzie jej nie było. Zaczęłam się włóczyć po śnieżnej krainie... Nigdzie jej nie było. Wróciłam do jaskini przygnębiona i kogo tam zastałam? Moją sowę! Radość była ogromna, a to co robiła w dzień nadal zostaje tajemnicą.
-Uchu, uchu- Odpowiedziała sowa, przybliżyłam mój pyszczek do jej głowy i wessałam do nozdrzy zapach sowy. Z trudem powstrzymywałam się od odgryzienia jej głowy ale dawałam radę. Sowa po chwili dziobnęłam mnie w nos. Szybko go wycofałam.
-O co chodzi?- Sowa poderwała się do lotu przeleciała kawałek i spojrzała na mnie.
-Mam za tobą iść?- Spytałam a ona odleciała dalej. Mam rozumieć że to znaczy tak?
-Pobiegłam za nią. Byłam szybka, strasznie szybka. Lata praktyki uciekania przed Niedźwiedziami. Sowa wyprowadziła mnie z śnieżnej krainy. Zwolniła aż prawie całkowicie się zatrzymałam.
-Ja nie mogę,- Oświadczyłam smutno ale sowa usiadła na mojej głowie dziobnęła mnie parę razy i pofrunęła przed siebie. -No dobrze- I znów zaczęłam biec . Sowa leciał prosto aż nagle skręciła., powtórzyłam jej manewr. Zahamowała na jakieś polance, ja zrobiłam to samo. - I co chciałaś mi pokazać?
-Kim jesteś?- Usłyszałam głos basiora. Obejrzaną się i zrozumiałam, że stoję przed małą waderą, potężnym basiorem i inną wadera. Odruchowo ukryłam rany na moim boku i za szyi, ostatnia sprzeczka z Niedźwiedziem nie była przyjemna.
-Nie ważne kim jesteś!- Krzyknęła czarno biła wadera- Ważne gdzie nauczyłaś się tak szybko biegać! Być może jesteś szybsza od mnie ale nie to niemożliwe.- Przechyliłam łeb na jeden bok. Co mam teraz zrobić?

Ava, Chris a może ty Iana ? Dokończy ktoś?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pamiętaj o podpisie swojego komentarza. Każdy anonimowy komentarz będzie usuwany.