- Oczywiście - odpowiedziałem uśmiechając się. - Jak pojadłaś, to chodź. Pokażesz mi gdzie ostatnio widziałaś swoją watahę.
Ava zerwała się z miejsca i wybiegła na zewnątrz. Zatrzymała się i oglądnęła za mną niecierpliwie. Poszedłem za nią nadal intensywnie myśląc o całym zajściu w wąwozie. Obecność reniferów usprawiedliwiała migracja - o tej porze roku to normalne, że szukają cieplejszych pastwisk. Tylko co je wystraszyło?
- Zaraz się potkniesz! - zawołała złośliwie wadera.
Pokręciłem z niedowierzaniem głową i już miałem odpowiedź, ale przerwał mi jakiś kamień i piasek w nosie.
- A nie mówiłam? - Ava pokazała mi język i pobiegła dalej.
Parsknąłem śmiechem i wstałem. Tia...po prostu uwielbiam dzieci...
Ava wskoczyła na jeden z większych głazów, który prawdopodobnie stoczył się niedawno na dno wąwozu. Rozejrzałem się wokół. Ani śladu żywego ducha. Jedyne co świadczyło o całym zajściu to ślady kopyt.
- Więc tu ich widziałaś ostatni raz? - spytałem dla pewności szukając jakiegoś śladu życia.
Wadera pokiwała mocno głową i zaczęła mnie papugować.
Węszyłem w poszukiwaniu tropu. Wiem, że inni nazywają to profesjonalnie "tropieniem", ale logicznie i poprawnie to nic innego jak węszenie. Czułem zapach gliny z przeoranej racicami ziemi i liści z bliskiego lasu. Nagle jednak doszedł mniej przyjemny zapach. Stęchlizny.
- Co tak śmierdzi? - spytała Ava.
- Zostań tutaj! Zaraz wrócę - powiedziałem i pobiegłem w dół wąwozu oczekując najgorszego.
Niestety. Miałem rację.
Trafiłem na widok makabryczny. Ciała wilków. Całej, lub w najlepszym razie większości watahy. Wszystkie zmasakrowane do niepoznania. Podszedłem do jednego. Był to basior. Próbował skryć się w szczelinie. Miał rozbitą czaszkę, ale ze wszystkich jego ciało było chyba najlepiej zachowane.
Nie chciałem mówić o tym Avie. Nienawidzę kłamać, ale jak wyjaśnisz szczeniakowi co się stało z resztą jego watahy? Możliwe, że ktoś przeżył. Parę dorosłych na pewno sprawnie poradziło sobie z sytuacją i uskoczyli na bok, lub prędzej wspięli na jakąś skalną półkę. Jej rodzice mogą jeszcze żyć. Odwróciłem się z zamiarem powrotu i udawania, że nic nie znalazłem. Zamarłem w miejscu. Ava stała jak słup soli oddychając szybko na widok ciał jej niemal rodziny. Bez słowa podeszła do wilka, którego sam wcześniej zauważyłem. Pociągnęła parę razy nosem i zamrugała szybko.
- Tata? - powiedziała nie dowierzając.
Szliśmy w ciszy przez rubieże. Ava trzymała nisko łeb, od czasu do czasu pociągała nosem. Żal mi jej było. Dla szczeniaka taki widok może odbić się mocną traumą. Proponowałem próby szukania reszty watahy, ale Ava jakby straciła wiarę, że ktokolwiek mógł to przeżyć. Powiedziałem więc, że może zostać u mnie jak długo chce. Nie powiedziała dokładnie "tak", sama jednak szła w kierunku osuwiska. Zastanawiałem się, co z nią zrobić. Nie mogę jej zostawić samej na pastwę losu, ale z drugiej strony nie zamierzam trzymać jej tutaj przymusem. Jak będzie chciała zostać, to nie będę miał nic przeciwko. Jeśli będzie chciała szukać reszty watahy - pomogę jej.
Nagle naszą uwagę przykuł jakiś ruch pod drzewem, obok którego przechodziliśmy. Dałem Avie na migi znać, żeby stała gdzie stoi i podszedłem. W cieniu leżała...jakaś nieznajoma wadera. Pomachałem do Avy, żeby podeszła.
- To ktoś z twojej watahy? - spytałem szeptem.
- Nie - odparła Ava cicho. - Może to jakaś bezdomna?
- Obudzę ją...
- Czekaj! A co jak ma jakieś choróbsko?
Spojrzałem na nią z politowaniem.
- No co? - burknęła. - Ciebie rodzice nie uczyli, że bezdomni roznoszą zarazki?
Przewróciłem oczami i szturchnąłem śpiącą waderę. Ani drgnęła. Szturchnąłem mocniej. Śpi jak suseł. Chwyciłem więc jakiś patyk i zrobiłem jej parę szlaczków na plecach krzycząc:
- Wstawaj! Żmija ci pełza po plecach!
Wadera naturalnie zerwała się z miejsca z krzykiem. Stanęła dopiero jakieś dwa metry od drzewa.
- Gdzie?! Poszła już sobie?! - powiedziała.
Ava wybuchnęła śmiechem. Też nie mogłem się od niego powstrzymać. Nagle jednak zauważyłem, że nieznajoma ma poranione łapy.
Dokończy Ava lub Colombiana
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pamiętaj o podpisie swojego komentarza. Każdy anonimowy komentarz będzie usuwany.