Nienawidzę być dłużnikiem.Rodzice pozwalali mi odczuć w każdym
spojrzeniu i geście ,że to im zawdzięczam istnienie.Na szczęście bagno
nie było odpowiednim miejscem do rozmyślań.Ogon chyba zaczął mi
przymarzać do ziemi a o osuszeniu futra nie było mowy wszechobecna
srebrzysta mgła wiązała mnie i Iane mokrymi mackami.Wilczyca siedziała
obok mnie tak blisko że mogłem wyczuć ciepło jej ciała.
-Halo? -spytała gdy zobaczyła ,że się na nią gapie -mówiłam że masz
dług...-zmarszczyła pysk niezadowolona- to błoto wypłukało ci mózg czy
po prostu jesteś głuchy?
Mimo ,że ze mnie drwiła miałem ochotę przysunąć się bliżej.Czułem się jakby ktoś rzucił na mnie urok.
W towarzystwie wilczycy moczary przestały wydawać się przerażające
zacząłem dostrzegać w nich nawet coś pięknego.Ona też była piękna,
oblepiona błotem ale piękniejsza od czegokolwiek co oglądały moje
oczy.Wtedy dotarło do mnie to co mówiła przed chwilą.
Mówiłem że nienawidzę mieć długów?
-Że co proszę słucham?-język mi się plątał pod wpływem roziskrzonego wzroku Colombiany
-Aha...więc jednak głuchy
To mnie trochę otrzeźwiło.
-Chciała byś! Prawie urwałaś mi ogon!
-Ja ci życie ratowałam!-odkrzyknęła
-Ta... Ładne bym miał życie bez ogona!
-Trochę wdzięczności!-wywarczała prze zaciśnięte zęby niby to zła ale jednak nie - Może byś z łaski swojej podziękował!?
No tak ,stoimy po kostki w mule i krzyczymy na siebie ledwo się widząc w
narastającej ciemności. Czy to nie dziwne? Powiodłem wzrokiem po bagnie,
pod wodą w dość sporej odległości migotały żarłocznie ogniki. W okół
panowała temperatura bliska zera ale nie było mi zimno. Było nawet
gorąco.
-Podziękuje jak wyjdziemy stąd żywi
Odwróciła się oburzona i poprowadziła mnie w nieznanym kierunku. Po
jakimś czasie nawet ona zgubiła drogę w gęstniejącej ciemności. Obracała
się chwilę w miejscu węszyła a potem spuściła głowę. Patrzyłem na nią z
narastającą niepewnością. Czułem dreszcze gdy ogniki podpływały coraz
bliżej. Woda delikatnie bulgotała. Zbliżyłem się od Iany.
-Hej -potarłem nosem o jej łape- nie ma sytuacji bez wyjścia na pewno znajdziesz drogę
Nie wiem czy to pomogło. Małe podwodne płomyczki się zbliżały i wyglądało na to że tylko ja je widzę.
Potem wilczyca nagle podniosła głowę. Znalazła drogę.
Leżeliśmy na trawie chichocząc bez sensu. To naprawdę śmieszne że żyjemy .
-Teraz chyba musisz mi coś powiedzieć-powiedziała Iana podnosząc się z ziemi
Miała rację. Jestem jej coś winien. Wstałem i przysunąłem się tak blisko jak tylko mogłem.
-Dziękuje- wyszeptałem
Potem sam nie wiem czemu, pocałowałem ją lekko w chłodny policzek.Była
zaskoczona i nie zrobiła nic żeby się odsunąć.Zawstydziłem się własnym
zachowaniem.Uciekłem
Columbiana? Chcesz coś dodać
Jestem z ciebie dumna braciszku 030
OdpowiedzUsuńRobisz znaczące postępy -ktoś się na to zgodził xD
Ava