-To chyba wszystkie.- Powiedziałam i zaczęłam zbierać kartki, Chris nie chcąc stać bezczynnie też zaczął zbierać. Gdy już prawie skończyliśmy, położyłam łapę na kartce, a Chris niespodziewanie położył łapę na mojej, spojrzałam na niego a on na mnie i szybko się wycofaliśmy.
-Przepraszam Moonli- Powiedział lekko zawstydzony a jego nos zrobił się chyba bordowy. Zachichotałam, to było urocze, heh nie ma już co się oszukiwać zakochałam się w nim.
-Nazwałeś mnie Moonli.
-A no tak przepraszam- powiedział speszony, a jego nos zrobił się jeszcze bardziej czerwony, znów zachichotałam.
-Nic się nie stało Chris- Uśmiechnęłam się przyjaźnie- Myślałam, że już mnie tak nie nazwiesz.- Chyba mój nos też jest lekko czerwony, zaczęłam chichotać, tak z niczego.
-Z czego się śmiejesz- Spytał uśmiechnięty Chris.
- Z twojego czerwonego nosa- Zachichotałam on odruchowo spojrzał na nos, i zakrył go sobie łapami, zaczęłam się jeszcze bardziej śmiać. Chris próbował ukryć swój śmiech ale po chwili też zaczął się śmiać.
-Mój nos nie jest aż tak czerwony jak twój- Uśmiechnął się, oboje zaczęliśmy się śmiać. Tą dobrą zabawę przerwały nam pohukiwania sów, dopiero teraz zorientowałam się, że mojej sowy nie ma, wyjrzałam przez otwór na wejście. Przed wejściem do jaskini, podskakiwała moja sowa, a koło niej stroszył piórka młody samczyk. W dziobku trzymał śliczny jasno granatowy chaber.
-Chris spójrz.- zawołałam go, szybko stanął kolo mnie, omal nie wyszedł musiałam zagrodzić mu drogę łapą.
-Co?- powiedział głośno nie zdając sobie sprawę z sytuacji.
-Ciszej- Powiedziałam do niego szeptem, spojrzał pytająco.
-O co chodzi?- Spytał przybliżając się do mnie, stał tak blisko że mój bok stykał się z jego.
-Usiądź trochę bliżej- wyszeptałam, chociaż to nie było potrzebne, lubię jego ciepło. Zbliżył się do mnie. A ja pokazałam mu sówki- Patrz.
-Twoja sówka chyba ma adoratora.- Stwierdził u uśmiechając się. Usiadł, zrobiłam to samo, biło od niego przyjemne ciepło, czułam jak porusza się przy każdym oddechu, może nawet czułam bicie jego serca, trochę mnie to uspokajało. Chris był pochłonięty obserwowaniem sów. Sama spojrzałam na te gody. Samiec, podskakiwał co rusz do samiczki, z kwiatkiem a ona odskakiwała nieśmiało, kilka razy tak zrobił aż w końcu się poddał, położył kwiatek i i odskoczył trochę dalej, moja sówka podskoczyła do kwiatka i wzięła do dziobka. podskoczył nieśmiało do samca i bodnęła go główką. Ogarnęło mnie zmęczenie. Spojrzałam na niebo, było pomarańczowo-czerwono-różowe. Zachód słońca?
-Moja sowa-odezwałam się w końcu- chyba znalazła sobie narzeczonego. -Chris uśmiechnął się. Oparłam głowę o jego ramie a on o moją głowę. Byłam zmęczona a koło niego było tak ciepło.
-Muszę ci coś pokazać- Wyszeptał mi do ucha.- Chodź.- Podniosłam głowę, on wstał i wyszedł na zewnątrz, sowy gdzieś odleciały, heh ciekawe gdzie, przeciągnęłam się i poszłam za Chrisem.
-Ciekawe czy mnie dogonisz? - Uśmiechną się łobuzersko i pobiegł wzdłuż morza.
-Nie licz że wygrasz!- krzyknęłam i zaczęłam biec. Szybko go dogoniłam. Ale nie miałam siły go prześcignąć. Biegliśmy tak chwile śmiejąc się, co nieźle mnie wyczerpało, w końcu Chris zwolnił, stanęliśmy przed ogromnym lodowcem. Zaczął powoli na niego wchodzić, zrobiłam to samo.
-Lodowiec Pełni- Powiedział- koniec, terenów naszej watahy, no znaczy mojej.-Gdy weszliśmy na sam szczyt zobaczyła śliczny zachód słońca, śnieg pięknie skrzył się w czerwieni, już połowę nieba zajmowały gwiazdy. Poczułam dziwną chęć powiedzenia Chrisowi co do niego czuje, nie wiem, boje się jego reakcji. Oderwałam wzrok od nieb i spojrzałam na Chrisa, wpatrywał się we mnie oczami w których tliły się iskierki. Uśmiechnęłam się do niego a potem patrzyliśmy sobie w oczy, dziwnie się czułam.
Chris Dokończysz Tego Romana? X""DD
>.< Jak to jest, że Moonli prawie zawsze ma romana, a ja nie? Miałam w huk okazji, ale zawsze coś się dzieje.Raz psuje to ja i moje skłonności do utrudniania sobie życia a raz blog zamykają! Może po prostu jestem za mało romantyczna?:'( Nie mam sumienia robić takich postępów w ciągu jednego opka.Przypomniał mi się wiersz Teoretyk.Jak to leciało?
OdpowiedzUsuń,, Tu leżą starego kawalera kości
Co zadługo studiował traktat o miłości"
AVA
PS.Lana nie myśl że ja chciałam Chrisa, ja tak ogólnie xD
Jak na razie nie zamierzam zamykać bloga. A poza tym wybrałaś sobie szczeniaka więc musisz poczekać do min. 8 grudnia. I dzięki za przypomnienie wiersza XD A postępy to zawsze lecą, jak porąbane ;)
Usuń~Chris
Nie mówię że czegoś od kogoś tu oczekuje xD Uogólniam.Obawiam się że jestem po prostu inna.Nie lubię gdy z romanem idzie łatwo.Nie podobają mi się happy end'y jeśli wcześniej nie było dramaciku.Mike, t-tęsknię za tobą misiu...i co że byłeś idiotą, egoistą i ewentualnie sadystą?!:'(On był tak słodko irytujący!
OdpowiedzUsuńAvcia
Też mam słabość do sadystów XD Ale najczęściej i tak mam postacie, które są po prostu irytującymi filozofami. Muszę sobie w końcu zrobić jakiegoś świrusa...Może JEŚLI będę miał szczeniaka to zrobię z niego dziwaka
Usuń~ Chris (również UOGÓLNIAJĄC)
Przypomniała mi się postać Sayana,, Mroczny"Gdy zobaczyłam jakim jest bezdusznikiem miałam ochotę zostać jego wierną służkąxD
OdpowiedzUsuńAva(MMZP)