czwartek, 18 grudnia 2014

Od Avy (CD Flokiego)

No i zostałam sama.Początkowo nie wiedziałam co mam robić.Niby Chris kazał mi zostać,ale...eh.Próbowałam zasnąć choć na chwilę,ale byłam zbyt pobudzona tym czego byłam świadkiem.Spotkanie po latach,pomyślałam z nutką rozbawienia.Chris chyba się nie ucieszył.
Na gałęzi sosny usiadł kruk.Zakrakał kilka krotnie machając skrzydłami.Chwilę potem usłyszałam kroki.Alfa szedł w towarzystwie tak zwanego Flokiego,którego imienia nie potrafiłam nie kojarzyć sobie z foką lub flakami.
-Nareszcie ziewnęłam-skoro już wypełniłam swą powinność to chyba mogę już wracać?
-Tak -odparł krótko Christopher zerkając ukradkiem na brata.
Wyczuwałam delikatne napięcie,ale zdaje się ,tylko ze strony alfy.
Przez prawie całą drogę nikt się nie odezwał.Floki chyba próbował nawiązać jakiś kontakt z drugim basiorem,ale mu się nie udało.Chris wyglądał na spiętego i chyba trochę zirytowanego.Widać było,że śpieszno mu do celu.
Wskazał mu jaskinię,powiedział coś o tym,że mu miło po czym jak najprędzej się ulotnił.
Normalnie uśmiałabym się z tego przedstawienia,ale teraz byłam zbyt zmęczona by mnie to bawiło.
Słońce już wstało,a ja ledwo powąchałam legowisko.Do południa nie byłam w stanie się podnieść.Gdyby nie dręczący mnie głód najpewniej wstałabym dopiero jutro.
Dziś znów mi się nie poszczęściło.Nie musiałam się w prawdzie zbytnio zapuszczać w tundrę by znaleźć karibu,ale duży,tłustawy samiec dostrzegł mnie już z daleka i wzbudzając panikę pozbawił szans na smaczny posiłek.Schwytanie zająca pozbawiło mnie resztki sił i nie za wiele uzupełniło.
Leżąc na trawie obok obgryzionego do kości zwierzaczka zaczęłam rozważać pewną kwestię.Chciałam zostać wojownikiem i formalnie nim zostałam,ale tak w praktyce to żaden ze mnie wojownik.Może powinnam poprosić kogoś o korepetycje?Sayan?Floki?
Ziewnęłam.Myślenie jest męczące.A może Christopher?Szybko pokręciłam głową.Od filozofa nijak się czegoś nauczyć.
Wiem bo kiedyś siostra próbowała mnie uczyć.
Czyli pozostają Say z Flokim.Ten drugi był marszałkiem więc chyba powinien umieć coś więcej,no chyba,że dostał ta posadę ze względu na spokrewnienie z alfą.Wzruszyłam ramionami.
Jeszcze rok temu chciałam jak najprędzej dorosnąć,a teraz?Chciałoby się znów być szczeniakiem od którego nie można zbyt wiele wymagać,który może zrobić w huk błędów,a można go usprawiedliwić niewiedzą,nieświadomością...
- No im dostała to com chciała -powiedziałam sama do siebie.

Nie specjalnie się rwałam do proszenia kogokolwiek o pomoc.Say był widać zajęty bo widziałam go dziś z jakąś obcą mi waderą.A co do Flokiego...chyba nigdzie się nie wybierał.Miałam jednak mętlik w głowie.Jak mam go traktować?Chrisa traktuję jak...jak opiekuna,kogoś kto mi pomógł gdy tego potrzebowałam.Jakby sie zaprzeć mogłabym go względne nazwać tatuśkiem.Więc czy to oznacza,że Floki jest moim stryjem?
W końcu dotarłam pod jaskinię marszałka.
-Raz kozie śmierć-mruknęłam dosłownie czując jak spadają moje morale.


Dokończy Floki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pamiętaj o podpisie swojego komentarza. Każdy anonimowy komentarz będzie usuwany.