Rozmawialiśmy o wszystkim co tylko wiedzieliśmy. Ja dzieliłem się swoją wiedzą, Moonlight swoją. Okazało się, że wie nawet więcej niż ja. I wszystko byłoby super fajnie, gdyby nie jeden, mały, ale jakże irytujący szczegół.
Stanąłem w miejscu wpatrując się w przedmiot mojego zaniepokojenia.
- Coś się stało? - spytała wadera zaniepokojona.
- Nie, nic takiego - odparłem. - Wybacz, ale muszę coś koniecznie sprawdzić. Do zobaczenia jutro.
Moonlight zrobiła nieco zawiedzioną minę, ale nie oporowała. Chyba była nawet bardziej zmęczona dniem niż ja.
Podszedłem do owego źródła zaniepokojenia.
A było to małe, czerwone piórko uczepione gałązki jeżyny.
Pełen czegoś między niepokojem a niedowierzaniem ruszyłem pochodzącym od pióra tropem. I - niestety - prowadził on w stronę Osuwiska.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pamiętaj o podpisie swojego komentarza. Każdy anonimowy komentarz będzie usuwany.