Obudziłem się trochę późno, bo przed południem. Nie byłem tym usatysfakcjonowany. Przegapiłem wschód słońca, skąd więc mam się dowiedzieć na co się przygotować?
Nieco naburmuszony zjadłem spóźnione śniadanie i usiadłem przed jaskinią. Popatrzyłem na furkoczącą na chłodnym wietrze trójkątną flagę. Przedstawiał się na niej wizerunek białego lisa owiniętego wokół lodowego kryształu, wszystko na jasno niebieskim, niemal białym tle z ciemniejszą błękitną obwódką po krawędziach flagi.
Lis przypomniał mi o czymś, co zawsze chciałem zrobić: zobaczyć na żywo krzakogona. Pięcioogoniaste lisy podobno przynoszą szczęście jeśli się je kiedyś w życiu spotka. Więc zagłębiłem się w tajgę, dotarłem do tundry i jakąś godzinę po południu włóczyłem się już w pobliżu granicy wiecznego lodu. Niestety nic nie udało mi się znaleźć. Tylko z dalsza zauważyłem parę mamutów i trafiłem na ślad yeti. Zrezygnowany wróciłem do Osuwiska. Po drodze trafiłem na Chrisa, ale chyba nie miał ochoty na pogawędki. Chwilę później minąłem się z jakąś roztrajkotaną waderą. Zamieniła ze mną parę słów (dowiedziałem się, że ma na imię Colombiana) i poszła w swoją stronę. W końcu dotarłem do swojej jaskini.
Wpadłem na Avę.
- Co ty tu robisz? - spytałem zaskoczony.
W chwili trafiła do mnie ironia całej sytuacji. Jeszcze wczoraj to ja usłyszałem od niej podobne pytanie.
- Szukam cię - odparła.
- A w jakim to celu? - położyłem się wygodnie oczekując dłuższego wykładu.
Ava usiadła, wzięła głęboki oddech i odpowiedziała:
- Muszę nauczyć się jak być wojownikiem.
Spojrzałem na nią pytająco. Wadera przewróciła oczami i szczegółowiej wyjaśniła.
- Jestem w tej watasze praktycznie od jej założenia. Nie mieliśmy i nadal nie mamy ani jednego nauczyciela, więc nie mogłam się od nikogo nauczyć walki, a przecież jestem wojownikiem.
- I w czym mam ci pomóc?
- Jesteś MARSZAŁKIEM - Ava powiedziała to takim tonem, jakby tłumaczyła osobie ułomnej, że ogień parzy, a słońce jest żółte. - Co jak co, ale chyba nie zostałeś wybrany na tą pozycję bez wyraźnego powodu...No chyba, że Chris dał ci tą robotę po znajomości...
Parsknąłem śmiechem.
- Cóż, widziałaś wczoraj jak się ucieszył na mój widok. Rangę bety mam murowaną - rzuciłem sarkastycznie. - Owszem, nie dostałem tej rangi bez powodu. Trochę już w życiu przeszedłem, nie jeden raz już walczyłem o swoje racje. Ale mam jedno pytanie: czy jesteś gotowa poświęcić tyle czasu ile będzie potrzeba na odpowiednią naukę?
- To znaczy? - spytała nieco zmieszana Ava.
- Wojownikiem nie da się być od tak - spróbowałem pstryknąć palcami, ale jako, że jestem wilkiem to nie za bardzo mi wyszło. - Może niektórzy tak myślą, ale wtedy źle podchodzą do nauki. A więc, czy jesteś gotowa znieść każde moje polecenie, nawet choćby wydawało nie wiadomo jak głupie?
Ava, wiesz na co się zgadzasz? ;)
Nie....nie wiem......I to mi się właśnie podoba!!!^^
OdpowiedzUsuńAva(Chris masz być ze mnie dumny!)
Jestem, jestem :>
Usuń~Chris/Floki