piątek, 19 grudnia 2014

Od Sayana (CD Colombiany i Diane): Kobiety...nie rozumiem kobiet...

Łaziłem z Columbianą po terenach.Było nawet przyjemnie słońce świeciło ptaszki ćwierkały i takie tam ale jakoś nie mogłem się tym cieszyć. Spotkanie Avy zburzyło mur którym oddzielałem się od zajścia w kanionie. Szliśmy bardzo powoli a mimo tego chwiałem się na nogach i robiło mi się ciemno przed oczami. Widziałem ich.Skóra odłażąca od kości smutne pełne wyrzutu spojrzenie niewidzących martwych oczu. Kiedy znów wróciłem do w miarę normalnego świata żołądek natychmiast związał się w supeł. Zrobiło mi się gorąco a potem zimno. Potknąłem się i przewróciłem na ziemie.
-Hej mięczaku-dobiegł mnie z daleka głos Iany- wszystko w porządku?
Nie, zupełnie nic nie było w porządku. Serce zaczęło mi się tłuc jak po długim biegu a krew zaszumiała w uszach. Doleciała mnie zgniła woń rozkładu i metaliczny zapach krwi.
-Nie!-krzyknąłem trochę głośniej niż zamierzałem
-Okej-Iana odsunęła się kawałek-nie czujesz się najlepiej
-Po prostu już chodźmy-powiedziałem tak spokojnie jak tylko mogłem i najpierw powoli a potem coraz szybciej oddalałem się od tamtego miejsca.
Zanim się zorientowałem biegłem już na łeb na szyję w duł zbocza. Kilkoma susami znalazłem się na drodze którą Colombiana nazywała zielonym szlakiem. Ziemia rozmazywała się pod łapami które wybijały monotonny rytm uderzając o ziemię. Bieg pozwolił mi się na chwilkę uwolnić od myśli.
Te jednak dogoniły mnie razem z zaniepokojonym głosem Iany. Zatrzymałem się i spojrzałem za siebie Iana stała na skarpie dość daleko ode mnie. Zwolniłem.
Całe szczęście na następnym zakręcie prawie wpadłem na obcą waderę która przedstawiła się jako Diane.
Szliśmy dalej razem we trójkę. Iana wepchnęła się pomiędzy mnie a Diane i co chwile posyłała mi gniewne spojrzenia.
O co jej chodzi?
-To... -odezwała się Diane- gdzie jest wasz alfa?
-Nie mam zielonego pojęcia -odpowiedziałem i spróbowałem spojrzeć na nową wilczyce.
Natychmiast jednak widok przesłoniła mi Colombiana. Przeszywając mnie wzrokiem na wylot dawała jasno do zrozumienia, że policzy się ze mną w odpowiednim czasie. A ja wciąż nie wiedziałem o co chodzi.
Kobiety...nie rozumiem kobiet...
Kiedy wreszcie dotarliśmy do jaskini zaczęło robić się ciemno. Miałem zaprowadzić Diane do środka ale inicjatywę przejęła Iana która wydała waderę na pastwę Chrisa.
Wróciła szybko... zbyt szybko.
-Co znowu źle zrobiłem?-spytałem cicho
-Nic -pociągnęła nosem-ale i tak cię zamorduję
Skuliłem się w sobie i cofnąłem pod ścianę. Colombiana wyglądała w tej chwili na zdolną do wykonania groźby a jak wszyscy wiemy nawet piekło nie zna gniewu rozzłoszczonej kobiety.


 Colombiana? Diane? nie bijcie...proszę

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pamiętaj o podpisie swojego komentarza. Każdy anonimowy komentarz będzie usuwany.